wtorek, 5 lutego 2013

Bajka pt. "Postanowienia Noworoczne" - bez pointy.

Jeśli ludzi podzielić (znowu) na dwie kategorie: tych, co robią postanowienia noworoczne i tych, którzy ich nie robią, jestem w pierwszym gronie. I chociaż chyba jeszcze nigdy nie udało mi się z wszystkich wywiązać, wciąż przejawiam ślepą wiarę w tym temacie. W tym roku wyszłam z założenia, że mniej równa się więcej i niegdyś bardzo liczną listę ograniczyłam do pięciu punktów. Pochwalę się:

1. Zrobić wystawę malarską (malować!).
2. Publikować teksty (pisać!).
3. Kupić karnet na siłownię (używać!).
4. Prowadzić bloga.
5. Zaliczyć obie sesje.

Ambicją może nie wieje i nie bije po twarzy, ale będę szczęśliwa, jeśli do końca roku uda mi się wszystko zrealizować.

Ponoć "where's a will, there's a way", "dla chcącego nic trudnego" i "yes, we can", ale ja wiem swoje. Może to tylko ja, ale potrafię bardzo chcieć i nie chcieć równie mocno zarazem. Leeeniiistwooo...

Oby ta przypadłość wrodzona/nabyta/wypracowana nie zdołała mi przeszkodzić. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

:3