Pamiętam, kiedy miałam może dziesięć lat, może odrobinę więcej... Nowy rok zawsze witałam z książką w ręku i zachwytem w oczach. Kolorowe rozbłyski ozdabiały całe niebo. Lubiłam siedzieć przy lampce ze stopami na kaloryferze i czytać popijając kakako. Bajkowa noc. Przyjemna, wolna od myśli. Po prostu ja i litery.
Już od dłuższego czasu Sylwester wzbudza u mnie zadumę. Fajerwerki już nie zachwycają, bo wiem dobrze, że istnieją tylko między jednym a drugim mrugnięciem oka. Brzmią jak bicie serca, które liczy się wstecz.
Starzejemy się. Nie jest to ani złe ani dobre. Po prostu jest.
Nie jestem smutna z tego powodu, nie boję się, nie chcę przeliczać. Jednak wiem, że obecna chwila nigdy się już nie powtórzy. Chciałabym wykorzystać te chwile jak najlepiej.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
:3